niedziela, 15 czerwca 2014

Obłęd pływania


Upał i niebieganie spowodowały, że Królik wpadł w obłęd pływania. Wychodziło ostatnio około 10km na basenie tygodniowo plus kilka kilometrów pod chmurką. W rekordowym tygodniu przepłynął Królik ponad 17km. Obłęd.

Tylko że ten tryb funkcjonowania (naprzemienne przegrzewanie i raptowne chłodzenie ciała, na przykład kilkukrotne totalne przemoczenie podczas ulewy na rowerze) wywołał u Królika dziwny, głęboko zagnieżdżony kaszel i ciągłe uczucie stanu gorączkowego. Miotał się więc Królik pomiędzy przebywaniem na słońcu i chłodzeniem się w wodzie, a próbą zaleczenia kaszlu w domu. Dobrze oddaje to przypadkowo znaleziony w gazecie opis królików. Królik też tak ma, że dzień odpoczynkowy, planowanego lenistwa, od razu wiąże się ze złym samopoczuciem. Jak pozwoli sobie Królik na przerwę od biegania, roweru, pływania, a nawet ćwiczeń i rozciągania w domu, od razu czuje się chory i najchętniej leżałby w kącie cały dzień. To okazjonalne leżenie nie wyleczyło jednak kaszlu i do zawodów przystąpił Królik w stanie co najmniej wątpliwym.

Prasa nie kłamie. Cała prawda o królikach

Że zawody pływowe na otwartej wodzie odbędą się w Warszawie, było sporym zaskoczeniem, tym większe podziękowania dla organizatorów. Królik nie mógł przepuścić okazji i poleciał pełen dystans. Pogoda była idealna, bo różnica między temperaturą wody, a temperaturą powietrza nieco się wyrównała, no i okresowo nasycenie powietrza wodą też było spore. Królik z właściwym sobie przedstartowym skupieniem obserwował towarzyskie dansy i lansy, a potem starty kolejnych konkurencji. Sam startował na końcu wśród 48 innych osób płynących (oficjalnie niecałe) trzy kilometry. Pierwsze sto, dwieście metrów trwała walka o trochę miejsca do swobodnego płynięcia, takie rwane i męczące przepychanie się. Królik dodatkowo już był zły, bo garmin ukryty w czepku milczał, co oznaczało, że Królik nie dość zdecydowanie przycisnął start i żadne dane z pływu się nie zapamiętują. Całe jedno okrążenie płynął Królik nieprzyjemnie blisko jakiegoś współpływaka, co chwile wpływali sobie nawzajem na nogi, zapływali sobie drogę, przepychali się przy bojach. Było to nieco irytujące, ale i ciekawe doświadczenie walki wręcz, nadganiania za współpływakiem i próby draftingu. Stawka się rozciągnęła, ale na trzecim kółku zdublowała Królika czołówka, a wokół tyle było kajaków i łódek woprowców, że trudno takie pływanie w ogóle przyrównać do samotnego łamania powierzchni wody o świcie.

Brak sygnałów z garmina, na które Królik liczył, bardzo go zdezorientowało. Wydawało mu się, że płynie okrutnie wolno, ale przed ostatnim kółkiem bał się znacząco przyspieszyć. W czasie wyścigu dwa razy przeszły nad Jeziorkiem ulewy, doświadczane z wody jako chwilowe delikatne chłodniejsze uderzenia wody o ramiona i nieco gorsza widoczność. Trzy kilometry na małym basenie to 120 długości i potworna nuda. Na Jeziorku te cztery pętle minęły Królikowi zaskakująco szybko. Ostatnią prostą pruł już Królik na maksa czując słabość w ramionach i ból w dole kręgosłupa, ale miał poczucie, że zachowuje dość wysoką pozycję w wodzie. I już. Wygramolił się Królik z wody, z rezygnacją wygrzebał niewłączonego garmina spomiędzy uszu i zupełnie zdezorientowany jeśli chodzi o swój wynik (na brzegu nie było żadnego zegara), poszedł się przebrać. Ta dezorientacja trwała do samego wieczora, kiedy to ujawniono wyniki głównego dystansu.


Królik jak zwykle nie jest z siebie zadowolony. Ma poczucie, że nie popłynął na sto procent swoich możliwości, że nie wykorzystał wystarczająco obecności innych pływaków (ani pod względem podczepienia się pod ciągniętą przez nich wodę, ani pod względem motywacji). Ma też wrażenie, że w środkowej części pływu bardzo zwolnił (jeszcze długo przeżywać będzie Królik brak dżipiesowych danych). Patrząc na swój wynik ma też Królik podejrzenie, że ostatecznie dystans był nieco krótszy niż (oficjalnie niecałe) trzy kilometry. Bo utrzymał Królik średnie tempo sporo poniżej 1min50s/100m, czyli niewiele ponad 18min/km. Gdyby takie tempo potwierdził pomiar dystansu, chyba by się Królik nieco tym wynikiem podbudował. Tymczasem to niezadowolenie ma zamiar Królik przekuć na solidne przygotowania do następnych pływów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz